Czas na powrót do kamieni

Odkąd prowadzę tego bloga wiecie, że moją największą fascynacją są naturalne kamienie. Ich tekstura, ubarwienie i niepowtarzalność są absolutnie inspirujące. Biżuteria z nich stworzona jest dla mnie takim połączeniem z naturą, czyli tak naprawdę co najpiękniejsze i zachwycające.

Zanim jednak pokażę z jakimi kamieniami pracowałam w ostatnich dniach, zacznę przekornie od bardzo dekoracyjnej bransoletki - wykonanej na drucie pamięciowym z koralikami Fire Polish.
Przyznam, że samą mnie zaskoczył efekt.
Użyłam tu trzech rodzajów Fire Polish - Fire Polish 4mm Hematite, Fire Polish 4mm Opaque White AB i Fire Polish 4mm Jet. I nazwałam ją roboczo - koralikowa Chanelka, tak w nawiązaniu do kolorów.
Dość trudno się te hematyty fotografuje jednak "na żywo" wyglądają ślicznie a w połączeniu z kolorem Jet i przełamaniu ich Opaque White AB - całość wygląda absolutnie obłędnie, bo pięknie się mieni:-)

Taka klasyka, która sprawdzi się wszędzie, na dzień i na wieczór - zależy tylko jaki strój do niej dobierzemy. A jej głównym atutem jest to że jest dość subtelna.




A teraz czas już na moje ukochane kamienie.
Poniżej bransoletka, którą jest wariacją na temat już powstałego wcześniej wzoru - zmieniłam tylko kamienie - tym razem dwa rodzaje jadeitu i agat.
Klasyczne połączenie różu z szarości to jedno z moich ulubionych. A więc połączyłam słodki w kolorze baby pink jadeit z zimno szarym. Aby wytonować  kolorystykę - dołożyłam trochę białego oszronionego agatu. Wszystkie kamienie są wielkości 8 mm - moim zdaniem w sam raz, na tak wielokolorową bransoletkę. Elementem ozdobnym są oponki ze stali chirurgicznej wypełnione pięknie połyskującymi cyrkoniami.
Powstał taki bajeczny i fantazyjny dodatek do letniej zwiewnej sukienki:-)






Po raz pierwszy  pracowałam z kamieniami lapis lazuli - jestem oczywiście chyba jak wszyscy nimi zachwycona. Barwą, bezkierunkową strukturą i drobnoziarnistą teksturą. Są same w sobie hipnotyzujące. A może to po prostu ich legenda - Kamień Bogów który jest obrońcą? W czasach starożytnego Egiptu tylko Faraonowie, mogli go używać. Dziś na całe szczęście - może go nosić każdy i zjednywać sobie dzięki niemu, przyjaźń i miłość. Dość fascynujący materiał na talizman, prawda?

Ja, nie chcąc zakłócać jego piękna dodałam do niego tylko kilka metalowych przekładek w kolorze starego złota. Dzięki którym, zaklęte w kulach złote drobinki wyglądają jeszcze piękniej. Wygląda dość szykownie, bo moim zdaniem aby wydobyć to co najbardziej urokliwe, nie należy przesadzać z ozdobami.
Ten kamień jest naprawdę oszałamiający w swojej urodzie, na myśl przywodzi mi nocne niebo poprzeplatane gwiazdami. A gdzieś tam daleko za gwiazdami, kryje się jakaś tajemnica:-)


Miłego dnia, Kochani:-)

Komentarze

  1. Piękne są...piękne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudeńka stworzyłaś! Bardzo lubię bransoletki z kamieni, mają w sobie wiele uroku. A na jakiej gumce umieszczasz te kamyczki: silikonowej czy strechowej?
    Bransoletka z FP - jest niesamowita, tak prosta, a jednocześnie elegancka. Chyba właśnie o to chodzi, elegancja tkwi w prostocie. Lepiej mniej niż więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi bardzo:-) Tak kamienie mają w sobie wiele uroku ale to przede wszystkim surowiec naturalny - dlatego zawsze dla mnie będą numerem 1.
      Nawlekam zazwyczaj na gumce silikonowej, jest trwalsza jak dla mnie i utrzymuje ładnie bransoletkę w całości ( bez przerw) na nadgarstku. W zależności od wielkości i ciężkości kamienia - dobieram jej grubość. Tu akurat na 0,5 mm.
      A co do bransoletki z Fire Polish - możesz mi wierzyć lub nie ale samą mnie zdziwił efekt, że wyszło tak fajnie:-)

      Usuń
  3. Mój faworyt to "nocne niebo", jak to określiłaś :) Naprawdę piękna bransoletka, zresztą jak każda na tym blogu. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty