Wspomnienia na facebooku, pokazały mi parę tygodni temu że moja przygoda z rękodziełem trwa już rok. Trudno uwierzyć, ale właśnie mój Art obchodzi pierwsze urodziny:-)
No proszę, jak ten czas szybko leci. Na fanpagu jest już ponad 1900 fanów a odsłon bloga ponad 12.000 – myślę, sobie, że to całkiem niezły wynik osiągnięty w tym wcale nie długim okresie. Miło:-)


Cofnijmy się, więc trochę w przeszłość. Skąd pomysł? I dlaczego zajęłam się rękodziełem.
Pewnie myślicie, że od zawsze lubiłam się tym zajmować i odkrywałam w sobie od najmniejszych lat chęć, zapał i pasję, bo hand made mam we krwi? Otóż wcale nie.
Patrząc wstecz na moje dzieciństwo pamiętam, że Moja babcia, która tworzyła dla mnie piękne i ciepłe swetry na zimę, a dla innych cudownej urody szydełkowe obrusy, od zawsze próbowała zarazić mnie miłością do robótek ręcznych. Niestety z mizernym skutkiem. Trochę to szydełkowanie, haftowanie czy robienie na drutach traktowałam po macoszemu, a czasami wręcz jak za karę. Kompletnie mnie to nie kręciło a czas wolny wolałam spędzać biegając po podwórku z rówieśnikami albo zaczytując się w książkach. Jednak babcia nie dawała za wygraną – musiałam się uczyć!
Babcia uważała, że dobrze wychowana panienka powinna po prostu umieć szyć, haftować, szydełkować i robić na drutach. Oczywiście ja w latach osiemdziesiątych i wczesnych dziewięćdziesiątych uważałam to po prostu za przeżytek – no, bo jak przyszły mąż będzie miał dziury w skarpecie to po prostu kupi sobie nowe! Proste!
I faktycznie Moja Babcia poddała się w końcu a Mama patrzyła z rozpaczą, jakie tworzę bohomazy na ZPT ( zajęcia praktyczno – techniczne) i często ratowała mnie z opresji po nocach, gdy próbowała cokolwiek naprawić po mnie:-)( moja pierwsza uszyta koszula nocna – była po prostu koszmarem i pamiętam ją do dziś).

Pierwsze oznaki, że jednak coś w tym temacie jest jednak u mnie na rzeczy pojawiły się jak kupiłam swoje pierwsze mieszkanie i urodził się nasz pierwszy synek. Mając więcej czasu, zaczęłam powoli interesować się tym, co można zrobić samemu i jaką to frajdę może przynieść. Nie zaprzeczę, że zbiegło się to z wchodzącą powoli modą na eko i slow life. A więc może samej upiec chleb? Czemu nie? Mąż był zachwycony. Potem znalazłam przepis na domowej roboty płyn do czyszczenia, dzięki któremu wszystko absolutnie pięknie lśniło Odkrywałam urok starych mebli, które można by przerobić, szukałam pomysłów i inspiracji.

Potem w moje życie wdarły się tragiczne wydarzenia, ciężka choroba męża. Żyłam szybko, mocno, na dużych emocjach. Walka o rodzinę, była podstawowym priorytetem i kompletnie nie w głowie było mi zajmowanie się czymś innym. Jednak umysł i ciało domagały się relaksu, bo walka była wyczerpująca.

Dlatego ponad rok temu właśnie, gdy sprawy zaczęły powoli się stabilizować i gdy zupełnie przypadkiem poznałam pewną osobę, która mnie zachwyciła rękodziełem, stało się. Rozkochałam się. Kasia, która tworzyła już od dłuższego czasu piękną biżuterię, zabrała mnie do jednego ze sklepów z półproduktami i oniemiałam, – bo kompletnie nie wiedziałam, od czego zacząć a bardzo chciałam już, natychmiast. Stałam zauroczona podziwiając kamienie, kolory, wszystkie elementy ozdobne. Wszystko było tak piękne, kolorowe i różnorodne.

Dziś jestem już na innym etapie, już, co nieco wiem. Uczę się nowych technik. Wiem już, że najbardziej inspiruje mnie natura i jej kolory. Powoli potrafię już sama zdefiniować swój styl, który przejawia się we wzorach i łączeniu barw. Dziś to moje hobby i przestrzeń, dzięki której odpoczywam. To również definiowanie siebie i docenianie siebie. To czas dla mnie samej, dla mojej wyobraźni i wyzwań, które sobie kolejno sama stawiam. Wsiąkłam w to całą sobą, gdy przez jakiś czas nie zasiadam do mojego warsztatu, po prostu i zwyczajnie za tym tęsknię. Notuję pomysły a przed snem wizualizuję sobie kolejne. Inaczej organizuję sobie czas – często zarywając noce, ale skończona praca daje ogromną satysfakcję a cały proces twórczy jest bardzo inspirujący i motywujący.
Dzięki rękodziełu poznaję też pięknych ludzi, z dużą wrażliwością i z niezwykłą czułością na piękno i perfekcję. Świat rękodzieła jest naprawdę fajny. Ludzie sobie pomagają, wspierają się, dopingują.
To naprawdę inny, lepszy styl życia.

Nie mogę uwierzyć, że już minął rok. Nie mogę uwierzyć, że jednak stałam się rękodzielniczką a moja pasja i apetyt na nią dalej rośnie.
Dziękuję, że jesteście ze mną, że podoba się Wam się to, co robię, że piszecie do mnie piękne listy i wybieracie moje prace.

I na zakończenie, skoro już tak sobie wspominamy – mały kolaż pt.  Jak to się zaczęło:-)




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty