Pisanie biżuteryjnego bloga to wcale nie jest taka prosta sprawa. No, bo ile mogę pisać, że wykonałam coś  koralików Toho, Preciosa, Fire Polish lub innych. I w dodatku w kolorach, które brzmią dla przeciętnego czytającego jak tytuł powieści S-F? Staram się, więc w moje opowiastki wplatać  spostrzeżenia a czasem jakieś ciekawostki – głównie po to, aby moment czytania i oglądania wiązał się naprawdę z relaksem i przyjemnością:-)

No i skoro już jesteśmy przy ciekawostkach to dziś malutka wzmianka o jadeicie. To dość popularny kamień w kręgach rękodzielniczych, choć jako minerał występuje rzadko. Lubimy go za wielobarwność i efektowność, jaką można dzięki niemu uzyskać. Fantastycznie sprawdza się w bransoletach, naszyjnikach czy kolczykach.
Jadeit, którego nazwa pochodzi podobno z języka hiszpańskiego (piedra de ijada ) to kamień, któremu dawniej i  dziś przypisuje się właściwości współgrania z organizmem człowieka i wspomagania w niektórych dolegliwościach.
Podobno był dość popularny kulturze chińskiej, gdzie wiązano ten właśnie kamień z odwagą, sprawiedliwością, współczuciem, skromnością i mądrością. Znany filozof Konfucjusz uznawał jadeit za kamień, który symbolizuje jedność ducha i umysłu.
Starożytni Chińczycy nosili przy sobie małe kawałki lub figurki i umieszczali w domu na widocznym miejscu, aby odgonić złe duchy.
Stosowali je też do wzmocnienia ciała, przedłużenia życia albo żeby zwalczać niepłodność.
Również Majowie przypisywali mu magiczne właściwości przynoszące szczęście i dobrobyt.
Dziś ten kamień poleca się handlowcom by jak dawni kupcy trzymali go w czasie negocjacji i transakcji, podobno dzięki niemu szybko podejmuje się ważne decyzje.

Czy tak jest? Możliwe. Przecież nic nie szkodzi, jak będziemy mieć przy sobie mały talizman:-) Jeśli tylko upewni nas w naszej wierze, czemu nie?:-)

Ja też lubię ten kamień, dlatego często wybieram go do pracy. Dla przypomnienia pokażę Wam kilka dawnych projektów, z nim w roli głównej.




A najnowsza propozycja to bardzo prosta, w kolorze delikatnej mięty bransoleta. Bardzo klasyczna ozdoba, nieprowokująca. Taka myślę sobie, w sam raz.



Choć jeszcze słońce nas dopieszcza i być może złota polska jesień zawita do nas na dłużej, powoli zbliżają się szare dni. Dlatego trzeba je jakoś przełamać. Kolorami, oczywiście!!

Na początek w intensywnej czerwieni, jawi nam się koralikowa bransoleta z koralików Toho, na klasycznym rzemieniu z ażurowym serduszkiem. Zrobiona na życzenie pewnej sympatycznej damy, do której już niedługo zawita pięknie opakowana.




Postanowiłam też pobawić się kobaltowym kolorem. Och to naprawdę piękny kolor jest, świetnie moim zdaniem komponuje się ze złotem, choć sądzę, że ze srebrem też byłoby nieźle Zobaczymy, koraliki są, pomysł jest. Jak powstanie to Wam pokażę.
A tymczasem w wersji złotej, chabrowy drobiazg.





Komentarze

  1. Anonimowy10/05/2015

    Bardzo, bardzo piekne i co najważniejsze - eleganckie. Wysmakowane a jednocześnie nie nachalne. Masz prawdziwy talent! I świetne oko, podziwiam!
    Jolka

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy10/05/2015

    Jolka, masz rację! Lubie tu wchodzić. Sam czar! Tylko tak dalej!
    Ewcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero zaczynam swoją przygodę z blogowaniem artystycznym i muszę powiedzieć, że wyjątkowo trafiło do mnie to co napisałaś na początku tego postu. Myślę, że masz rację, że warto wplątywać w posty jakieś ciekawostki i przemyślenia, treść jest wtedy dużo bardziej interesują a też fajnie dowiedzieć się tak czegoś można o autorze. Dziękuję :) Przy okazji, bardzo ładne i dopracowane dzieła masz :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty