Niedziela przedświąteczna, wiosenna, ciepła i słoneczna. O tak, takie dni lubię.
Trochę laby nie zaszkodzi nikomu a u mnie to dodatkowa radość bo wtedy odwiedzam męża jego ośrodku rehabilitacyjnym. Uwielbiam te nasze dni bo dają mi dużo energii. Widzę jak się relaksuje i jak dobrze mu z naszą bliskością. Tak samo jak mi. Wracam wtedy bardziej uśmiechnięta do domu. Minęło już tyle z chorobą, tyle lat, tyle dni, tyle godzin - nie wiem ile jeszcze przed nami - ale nauczyłam się, że i tak też można być szczęśliwym. Dziwne? Dla mnie, nie. Przestawienie życiowych priorytetów - to klucz, do wszystkiego.
Było i jest nam razem fajnie a to między ludźmi jest najważniejsze. Udało nam się wyjątkowo znaleźć. Wcześniejsza codzienna bliskość, czułość, uwaga i troska o siebie nawzajem dały nam niezły pakiet na czas Jego ciężkiej choroby.
I wiecie co, to naprawdę fajne uczucie, widzieć w oczach swojego męża - że dalej jest w Tobie zakochany :-) dlatego dbam o to nasze szczęście - jak mogę najbardziej. Dbam też o siebie, o swoje uczucia, o to, że problemy zawsze będą ale miną i nie ma sensu ciągle się nimi denerwować. Naprawdę nie ma, bo zawsze można zacząć od nowa, bo zawsze jest jakieś wyjście. Nie ma opcji aby nie było:-)...wiem, co mówię ( piszę)...widać, chyba po wstępie, że zimowa szarość odeszła już z moich nastrojów a ja ciesząc się wiosną czuję, że idzie nowe!

No dobrze ale nie oddalając się za zbytnio od głównego tematu tego bloga, czas pokazać Wam, jak ten nastrój przekłada się na to co tworzę w swojej małej pracowni:-) Przedstawię Wam trzy propozycje, które idealnie współgrają z moimi myślami:-)

Zacznijmy od wybuchu energii, soczyście kolorowej bransoletki z drewnianych korali. Natura pięknie budzi się do życia i chciałam oddać to co za chwilę, zobaczymy za oknem. Połączenie dokładnie tych właśnie kolorów, nadaje moim zdaniem tej bransolecie folkowego charakteru. Ostatnio, w końcu bardzo modnego:-)


A teraz czas  na słońce, słońce i jeszcze raz słońce:-) zaklęte w bursztynowym Nefrycie. Słysząc nefryt na pewno przychodzi Wam na myśl, piękny, głęboko zielony kolor ale ma on kilka odmian i w biżuterii wykorzystywana jest też jego np, ta bursztynowa odmiana. Zgodnie z mitologią chińską to kamień z nieba, symbolizujący poczucie trwałości, niezniszczalności i wieczności:-)
A więc jeżeli potrzebujecie takiego symbolu ta bransoletka jest w sam raz dla Was. Przekornie dodałam do niej zawieszkę ze szkła z zatopionymi w nim ziarenkami piasku, symbolizującym czas i sen. Jest też malutkie serce made with love. Niech dobra energia się roznosi:-)




A teraz coś na wieczór, przed nami coraz dłuższe wieczory, spędzane z bliskimi, przyjaciółmi, gdzie blask dnia zamiera w pięknym zmierzchu - stąd ta mała błyskotka. Fioletowe jadeity w połączeniu z bladoróżową zawieszką i przekładkami z cyrkoniami. Wieczorem zalśni pięknie na kobiecej dłoni. Tego jestem pewna:-)
Fiolet nie jest jeszcze aż za bardzo oficjalny i pomimo swojego koktajlowego charakteru, bransoletka świetnie sprawdzi się do ubioru nawet w stylu casual. Zresztą zobaczcie same.



Życzę Wam dobrego tygodnia, zwolnijcie trochę, bo za chwilę Święta, które spędzimy z naszymi bliskimi.

Ale Art Flavours, coś jeszcze, tuż przed Świętami się pojawi:-) obiecuję:-)

Komentarze

  1. Anonimowy4/03/2015

    Wszystko super :) Genialnie. Wpadnij do mnie innedysonanse.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty